Mało kto wie , ale wśród pięćdziesięciu najbogatszych krajów świata jest tylko kilka takich które nie generują deficytu budżetowego a więc różnicy między dochodami budżetu a wydatkami. Kiedy ta różnica jest zaś dodatnia wtedy mówimy , że mamy do czynienia z nadwyżką budżetową. Z tą jednak mamy do czynienia na prawdę rzadko.
Nawet największa gospodarka świata , a więc gospodarka Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej generuje rok rocznie kilkaset miliardów dolarów deficytu tak aby pokryć wszystkie planowane wydatki budżetowe. Pozostaje pytanie dlaczego kraje generują deficyty budżetowe ? Odpowiedź jest bardzo smutna. Nadmierne wydatki budżetowe , a więc wydatki opłacane deficytem budżetowym są spowodowane chęcią kupowania wyborców. Ze statystyk wynika , że im bliżej wyborów tym politycy starają się spełnić jak najwięcej wyborczych zachcianek swojego elektoratu , oraz pozyskać ich głosy wyborcze. Jest to bardzo smutna prawda , ale tak po prostu jest. Cała operacja polega na tym, że upoważniony do tego przez rząd organ emituje obligacje budżetowe na konkretną kwotę , oraz z konkretnym oprocentowaniem , te zaś obligacje są sprzedawane na wolnym rynku. Kto najczęściej kupuje takie obligacje i dlaczego ? Najlepszym klientem jeśli chodzi o obligacje są banki komercyjne oraz inwestorzy indywidualni.
Banki najchętniej kupują obligacje ponieważ są one zdecydowanie najpewniejsze , gdyż państwo jest zdecydowanie bardziej wiarygodnym podmiotem niż różne komercyjne instytucje finansowe czy też osoby fizyczne którym pożyczają one pieniądze. Warto dodać , że mimo iż oprocentowanie obligacji na przykładzie Polski wynosi średnio jeden procent powyżej inflacji , to banki są na tyle uprzywilejowanymi instytucjami , że mogą kreować pieniądze właściwie z powietrza przy pomocy tak zwanych rezerw cząstkowych – a więc z tego jednego procenta bank może zarobić nawet kilkanaście procent albo więcej , gdyż z jednej złotówki zdeponowanej na rachunku banku komercyjnego przez osoby fizyczne , bank na swoim rachunku może zapisać około dwadzieścia razy więcej. Jest to dla banków zdecydowanie lepsze rozwiązanie , gdyż wiarygodność państwa jest na prawdę wysoka , a wiarygodność przedsiębiorcy chcącego otworzyć działalność gospodarczą zawsze budzi wątpliwości. W każdym kraju jest tak , że część pieniędzy pożyczanych przez banki osobom fizycznym nie jest po prostu spłacana i bank musi to wliczać w straty.
Czy tylko wysoka inflacja może być przyczyną krachu gospodarczego?
Powszechnie uważa się , że wysoka inflacja jest tym zjawiskiem ekonomicznym które uważamy za jedne z najbardziej groźnych. Oczywiście jest to prawda – Polska na początku lat dziewięćdziesiątych zmagała się z tak zwaną hiperinflacją , gdzie jej wskaźnik wynosił ponad pięćset procent , a więc ceny rosły bardzo , ale to bardzo zauważalnie dosłownie z tygodnia na tydzień. Do walki z hiperinflacją został powołany ówczesny minister finansów Leszek Balcerowicz który miał nie łatwy orzech do zgryzienia , a społeczeństwo na prawdę bardzo wysokim kosztem musiało uznać konieczność reform bez których w Polsce mogło by dojść do prawdziwego załamania gospodarczego , tym czasem już kilkanaście miesięcy po wprowadzenia planu Balcerowicza w Polsce pojawił się wzrost gospodarczy. Ustaliliśmy więc , że wysoka inflacja czyli tak zwana hiperinflacja to bardzo groźne zjawisko gospodarcze. Zjawiskiem odwrotnym do inflacji jest tak zwana deflacja , a więc masowy spadek cen. Z pozoru można powiedzieć , że przy rosnących nawet minimalnie zarobkach , oraz spadających cenach sytuacja jest fantastyczna , bo dzięki temu zarabiamy realnie coraz więcej. Jest to oczywiście prawda , jednak w przypadku gdy zjawisko deflacji trwa zbyt długo oraz pogłębia się deflacja może być znacznie gorsza od inflacji.
Z pozoru brzmi to jak absurd jednak tak na prawdę jest dokładnie odwrotnie. Prześledźmy zatem przykład. Chcemy kupić samochód na który mamy odłożone pieniądze i dwa tygodnie pod rząd tanieje on najpierw o trzy procent , następnie o cztery procent. Co robimy ? Mały procent konsumentów kupiła by ten samochód w obawie przed tym , że może podrożeć. Zdecydowana większość ludzi jednak czekała by w nadziei , że skoro dwa razy pod rząd samochód taniał , to jest wielce prawdopodobne , że stanieje jeszcze bardziej , a nam zostanie gotówka na inne wydatki. Skoro popyt na samochody maleje , to rosną zapasy magazynowe w firmach , a gdy wzrosną one zbyt mocno to konsekwencją tego może być bez dwóch zdań ograniczenia produkcji a więc zwolnienia. Zwolnieni pracownicy nie otrzymują , pensji a więc osłabia się globalny popyt , więc firmy zwalniają dalej. Mamy wtedy do czynienia z tak zwanym wirem deflacyjnym który sam się nakręca , lub też efektem kuli śniegowej który prowadzi zawsze to zapaści gospodarczej lub też recesji. Deflacja więc potrafi być tak samo groźna jak hiperinflacja , a czasami znacznie bardziej.